
A wczoraj uderzył w naszą wyspę tajfun Ewiniar. No trochę wiało i trochę padało, ale na szczęscie nie było to nic groźniejszego od przeciętnego sztormu na Bałtyku. Ulice zamieniły się w rwące potoki, obsunęło się kilka skarp, latały nieduze drzewa wyrwane z korzeniami, no i wszędzie pełno smieci z poprzewracanych kubłów, ale ofiar ani powaznych strat nie było. Trochę nam przeciekało okno w jednym pokoju, ale moja dzielna Katarzynka poradziła sobie z mini powodzią. Deszcz padał jak w "Forescie Gumpie" ze wszystkich kierunków, a silny wiatr zmiatał wszystko z powierzchni. Woda w morzu zmieniła kolor, jak tylko z gór spłynęło całe błoto, a resztę co nie spłynęła to wiatr przywiał, no i mamy dwukolorowe morze - pół błękitne i pół brunatne.

Z pozytywnych skutków, to przybyło malowniczych mini - wodospadów i strumieni w okolicy.
0 Comments:
Post a Comment
<< Home