
17 czerwca 2006 roku sekretarka z mojego biura Jeong Mi-Ran poslubila przystojniaka Jang Ir-Han, na którą to uroczystosc zostalismy zaproszeni. Nie da sie tego tak prosto opisac - to trzeba zobaczyć. Na początku zostalismy poinformowani, ze niestety nie będzie to tradycyjny koreański slub, a nowoczesna mlodziezowa impreza. No i tak było... Na wejsciu panna mloda czekała w specjalnym pomieszczeniu, gdzie pozowała do zdjęć i kazdy kto chciał mógł sobie trzaskać z nią zdjęcia.

Później przeszlismy do duzej sali, gdzie po bokach były ławki dla gosci, na srodku miejsce na pochód młodych, a na szczycie ołtaz-mównica. Ołtaz nie miał zadnego znaczenia religijnego - było to jedynie miesce gdzie stał mistrz ceremonii i wyglaszam plomienne i bardzo glosne przemowienia. Mloda pare podązajaca do oltaza przywitały lasery, bańki mydlane, sztuczny dym i muzyka rodem z gwiezdnych wojen. Biała częsc gosci z trudem powstrzymywała wesołosc.

Pomieszczenie było cudnie przystrojone w różne odcienie rózu, bieli i złota - jednym słowem "Galeria Kiczu".
Jedynym tradycyjnym akcentem ceremonii były matki młodej pary, które wystąpiły w ludowych strojach, oraz system skomplikowanych ukłonów, które zapraszające rodziny wymieniały z goscmi.
Po częsci oficajlnej udalismy się na pięterko, gdzie spozylismy weselny lunch, składający się z wyszukanych specjałów koreańskiej kuchni. Impreza bardzo ciekawa, na pewno warto było to obejrzeć i dobrze się ubawić, ale czekamy az nas ktos zaprosi na tradycyjne weselicho - takie najlepiej na wsi... z muzyką i tańcami do białego rana...
Więcej zdjęc z tego teatru w
Galerii.